Pismo Święte

Sobór Trydencki (25.11.1551 r.) stwier­dził, że sakrament chorych był zapowiedziany u św. Marka, a promulgowany przez św. Jakuba. W tekście Mk 6, 13 („Apostołowie...wielu

chorych na­maszczali olejem i uzdrawiali”) Sobór Trydencki widzi delikatny ślad sakramentu chorych, choć brak tu jakichkolwiek szczegółów rytual­nych, czy sakramentalnych.

ST dostarcza nam licz­nych świadectw, że namaszczenie było wyrazem czci, szacunku, do­wodem troski o drugiego człowieka. Olej był dla Żydów nie tylko elementem świętym, lecz i uświęcającym. Wszelkie przedmioty od­noszące się do kultu bywały poświęcane poprzez namaszczenie oli­wą.

Chrystus znał tę symboliczną, kulturową i religijną funkcję oleju. Nie przypadkowo wybrał ten znak i nadał mu znaczenie głęb­sze, uświęcające i lecznicze, zwłaszcza w sensie duchowym. Dowo­dzi tego przede wszystkim fundamentalny tekst z Listu św. Jakuba 5, 13-16, który Sobór Trydencki uznał za promulgację sakramentu chorych. W tekście św. Jakuba występuje już czyn­ność namaszczenia oraz fakt uzdrawiania:

Choruje ktoś wśród was, niech wezwie kapłanów Kościoła. Niech się nad nim modlą i namaszczą go olejem w imię Pana. Modlitwa płynąca z wiary zbawi chorego. Podniesie go Pan, a gdyby był w grzechach, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).

Dla św. Jaku­ba namaszczenie olejem jest „narzędziem” uzdrowienia. Czynność ta jest kontynu­acją dzieła Chrystusa - lekarza i ma znaczenie uświęcające, stoso­wane zresztą już w praktyce ST, a polegające na poświęcaniu osób i rzeczy dla celów religijnych czy kultycznych.

To namaszczenie ma dokonać się wraz z modlitwą w „imię Pana”, „a modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie”. Skuteczność tego działania tkwi w mocy tego imie­nia, w potędze Bożego imienia. Św. Jakub nie widzi więc w oleju materii obdarzonej nadzwyczajnymi właściwościami. Akcent czynności spoczywa na duchowych warto­ściach, jakie związane są z konkretną modlitwą w „imię Pana”. Również w „imię Pana” apostołowie dokonywali uzdrowień. I tejże modlitwie przypisywana jest moc i duchowy rezultat namaszczenia olejem.

Kościół katolicki wyjaśnia tekst Jakuba w sensie działania sa­kramentalnego, gdyż występuje tu akcja prawdziwie sakramentalna, składająca się ze znaku (namaszczenie olejem) oraz słów (modlitwa wiary). Opisane są także jego skutki: ulga w cierpieniu, podniesienie na duchu i odpuszczenie grzechów, a nawet zdrowie.

Historia Sakramentu

Sakrament namaszczenia chorych nazywano: olejem świętym (oleum sanctum), olejem błogosławieństwa (oleum benedictionis), świętym namaszczeniem (sacra unctio), namaszczeniem chorych (unctio infirmorum) oraz od XIII wieku ostatnim namaszczeniem (extrema unctio).

 Od I do VII

W pierwotnym Kościele sakrament ten rzadko był stosowany. Nie udzielano go męczennikom jako świętym, ani chrześcijanom, którym sumienie nie wyrzucało żadnych przewinień: ani pokutnikom, jako czekającym na odpuszczenie grzechów w sakramencie pokuty; ani katechumenom (bo chrzest miał zgładzić ich grzechy).

Jednak na praktykę namaszczenia chorych w pierwszych wiekach wskazują:

  1. odwiedzanie chorych
  2. formuły błogosławienia oliwy
  3. stosowanie oliwy w życiu chrześcijan
  4. interwencje papieża
  5. świadectwa z przepowiadania

Ad. 1. W liście Polikarpa (+155/156) do Filipian znajduje się wezwanie do prezbiterów, by odwiedzali chorych (użył on tego samego słowa co Jakub  astheneis).

Ad. 2. Tradycja przekazała szereg formuł błogosławienia oliwy. Już koptyjski fragment „Didache” zawiera modlitwę błogosławienia, którą święcono w kontekście Eucharystii. U Hipolita w „Tradycji Apostolskiej” znajdujemy także wzmiankę o tradycji święcenia oleju. Tekst ten zachował się w języku łacińskim i egipskim.

Ad. 3. Stosowanie oliwy przez chrześcijan było powszechne i wieloznaczne. Spotykamy się z namaszczeniem podczas chrztu i bierzmowania (do walki), namaszczeniem zmarłych (po walce), namaszczeniu chorych, pokutników.

Ad. 4. Taka interwencja miała już miejsce V wieku. Papież Innocenty I (+417) pisze w 416 roku list do biskupa Gubbio - Decencjusza. Papież wyjaśnia w nim różne zagadnienia wiary. W odniesieniu do namaszczenia chorych papież przypomina, że stosuje się olej poświęcony przez biskupa.

Ad 5. Ze świadectw pastoralnych na czoło wysuwają się kazania Cezarego z Arles (VI wiek),  Kasjodora i Bedy Czcigodnego.

Epoka Karolińska

Reforma karolińska ma zasadnicze znaczenie dla ewolucji sakramentu namaszczenia chorych. Pojawiają się różne dokumenty: liturgiczne, prawne, egzegetyczne, parenetyczne, dydaktyczne, hagiograficzne i wreszcie teologiczne.

Uwaga skupia się nie tyle na formułach błogosławienia oliwy, ile na samym jej zastosowaniu. Oliwa staje się w tych rozważaniach przedmiotem, tak jak eucharystyczne postacie. Namaszczenie oznacza przyjęcie sakramentu, jak podczas Mszy świętej przyjęcie Komunii. Dowartościowanie namaszczenia sprawia, że zakazuje się aplikowania oliwy osobom świeckim, a rezerwuje je dla kapłanów.

W VIII wieku zmienił się znacznie sposób traktowania tego sakramentu. Przyczyniła się do tego praktyka pokuty indywidualnej, gdyż pokuta publiczna pozbawiała pokutników prawa przystępowania do tego sakramentu

Od VIII wieku podkreśla się także wyraźniej duchowe skutki namaszczenia: duchowe podniesienie i odpuszczenie grzechów

 

Od Średniowiecza Do Soboru Trydenckiego.

Choć Magisterium Ko­ścioła nigdy nie domagało się w wyraźnych słowach zagrożenia śmiercią jako warunku koniecznego do udzielania sakramentalnego namaszczenia, to jednak, począwszy od IX wieku, aprobowano w pełni poja­wiającą się nową praktykę.

Pogląd ten w dużej mierze wpłynął na traktowanie sakramentu jako „ostatniego namaszczenia”. Mniej więcej w XIII wieku jako oficjalna nazwa pojawiło się „extrema unctio” – „ostatnie namaszczenie”. Nazwa ta przetrwała do Soboru Watykańskiego II, a w świadomości wielu nawet do dnia dzisiejszego

Od Soboru Trydenckiego do Soboru Watykańskiego II (unifikacja).

Wystąpienia reformatorów zakwestionowały również sakrament chorych. Sobór Trydencki na XIV sesji (1551 rok) przedstawił po raz pierwszy syntezę nauki o tym sakramencie. Doktryna ta charaktery­zuje się klimatem ówczesnej kontrowersji z ruchami protestanckimi oraz ścisłą zależnością od teologii scholastycznej. Kanony trydenckie stwierdzały że:

-ostatnie namaszczenie jest sakramentem ustanowionym przez Chrystusa, „zasugerowanym przez Marka” i ogłoszonym przez św. Jakuba;

- skutki sakramentu polegają na udzielaniu specjalnej łaski, na odpuszczaniu grzechów ciężkich (gdy nie można ich wyznać) oraz na duchowym i fizycznym podźwignięciu chorego;

- sakrament ten posiada charakter dopełnienia nie tylko sakramentu pokuty, ale całego życia chrześcijańskiego, stanowi „najsilniejszą obronę przy końcu życia”;

- Kościół udziela tego sakramentu zgodnie z tradycją Listu św. Jakuba;

- właściwymi szafarzami tego sakramentu są kapłani;

- przyjmującym sakrament namaszczenia jest człowiek chory, bliski śmierci;

- materią sakramentu jest olej z oliwek, poświęcony przez biskupa, a formą słowa: „Per istam sanctam unctionem...”:

 

Sobór Watykański II

Nowe spojrzenie na ten sakrament przyniósł Sobór Watykański II. W Konstytucji o Liturgii czytamy: „Ostatnie namaszczenie, które także, i to lepiej można nazwać namaszczeniem chorych, nie jest sakramentem tylko dla tych, którzy znajdują się w ostatecznym niebezpieczeństwie utarty życia. Odpowiednia zatem pora na przyjęcie tego sakramentu jest już wówczas, gdy wiernym zaczyna grozić niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub starości” (KL 73). Takie spojrzenie nie wyklucza oczywiście myśli o ewentualnym uzdrowieniu chorego.

Skutki specjalnej łaski sakramentu namaszczenia chorych są następujące:

- zjednoczenie chorego z męką Chrystusa dla jego własnego dobra oraz dla dobra całego Kościoła;

- umocnienie, pokój i odwaga, by przyjmować po chrześcijańsku cierpienia choroby lub starości;

- przebaczenie grzechów, gdy chory nie może skorzystać z sakramentu pokuty;

- powrót do zdrowia, jeśli to służy dobru duchowemu;

- przygotowanie na przejście do życia wiecznego.

Teologia Namaszczenia Chorych

Największy wpływ na rozumienie tego sakramentu miała scholastyka (XIII w.), widząca w sa­kramencie chorych „ostatnie namaszczenie”. Utrwaliło się eschatyczne i pokutne spojrzenie na ten sakrament, który jawił się jako ostatnia, nadprzyrodzona pomoc świadczona przez Kościół umierającemu człowiekowi. Wiele trzeba uczynić więc, by zmienić zarówno praktykę duszpasterską, jak i mentalność wiernych.

Dla chorego sakramentalne namaszczenie rzadko oznacza bezpośrednie spotkanie z obecnością Chrystusa. Chory czło­wiek jest przekonany, że to Bóg zsyła chorobę. Bra­kuje więc powszechnego przekonania, że tak jak w każdej akcji liturgicznej, tak w namaszczeniu chorych, najważniejsza jest w niej obecność samego Chrystusa.

W tej litur­gicznej akcji człowiek wierzący spotyka się z żywą obecnością i działalnością Jezusa Chrystusa, który poprzez sakramentalne znaki i słowa spełnia swoją kapłańską misję uświęcenia człowieka i zarazem odda­wania czci Bogu. Fakt obecności Chrystusa w sakramentalnym namaszczeniu chorych jest założeniem oczywistym i tkwi u podstaw każdej teolo­gicznej kwestii.

1. Paschalny wymiar sakramentu namaszczenia chorych.

Ludzkich cierpień i choroby rozważanych w świetle wiary nie można oddzielić od cierpień Chrystusa i od Jego Zmartwychwstania. Zbawienie nie zatrzymało się na Golgocie. Krzyż zyskuje swoją pełnię dopiero w tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa. Wszystkie sakramenty są zanurzone w tajemnicy paschalnej i z Misterium Paschalnego czerpią swoją moc i skuteczność.

Obrzędy Sakramentu chorych przypominają znaczenie choroby ludzkiej w tajemnicy zbawie­nia, podkreślają także, że Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbione­mu Panu właśnie poprzez namaszczenie i modlitwę kapłanów

Celebrans w modlitwie dziękczynnej nad olejem dziękuje Bogu za to, że „dla nas i dla naszego zbawienia posłał na świat swojego Syna” i za to, że Chrystus „stał się człowie­kiem, aby leczyć nasze choroby”.

Choremu przypomniana tu jest fundamentalna prawda, że Chrystus po to stał się człowiekiem, „aby uwolnić ludzi od grzechów i cho­rób”. Namaszczenie zaś świętym olejem daje tę ufność, że skoro chrześcijanin może uczestniczyć w Męce Chrystusa, to ma również prawo być włączonym w Jego zmartwychwstanie.

W Liście do Rzymian sły­szymy w słowach pełnych nadziei, że „skoro wspólnie z Nim cierpi­my to po to, by też wspólnie mieć udział w chwale”. Św. Paweł w tymże samym Liście poucza dalej, że „cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równo z chwałą, która ma się w nas objawiać”. I choć „całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”, ożywione jest jednak nadzieją odkupienia swego ciała.

Choremu, a nawet umierającemu człowiekowi przybliżona jest w wieloraki sposób doktryna, że zbawienie identyfikuje się z tajemnicą paschalną, z tajemnicą przejścia od śmierci do życia. Jeśli zatem Chry­stus zmartwychwstał to choro­ba, cierpienie i śmierć mają życiowy i sensowny dynamizm.

Sakrament namaszczenia chorych jest osobistym spotkaniem z Chrystusem -ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Zbawicielem. Ten moment bli­skiego kontaktu z Chrystusem, obecnym w sakramencie, jest szcze­gólnie uzasadniony w obliczu wewnętrznego osamotnienia, jakie za­wsze niesie ze sobą poważna choroba.

Paschalne treści rozpoznajemy szczególnie wyraźnie w obrzę­dach udzielania Wiatyku. „Przy przejściu z tego życia do wieczności człowiek wierzący zostaje umocniony Wiatykiem Ciała i Krwi Chry­stusa i otrzymuje zadatek zmartwychwstania...”. Przepisy liturgicz­ne proponują, aby Wiatyk udzielać podczas Mszy świętej „także z tej przyczyny, że Komunia św. przyjmowana jako Wiatyk jest szcze­gólnym znakiem uczestnictwa w tajemnicy śmierci Pana i Jego przej­ścia do Ojca, sprawowanej w Ofierze Mszy św.” (nr 26). Wówczas sam Chrystus, obecny w sposób szczególny w znaku Eucharystii jest tym, który przyjmuje od umierającego jego doczesny dar życia i w za­mian obdarza go nadzieją życia wiecznego. Chrystus przeprowadza chorego ze śmierci do życia wiecznego, do Królestwa Boga Ojca. Wiatyk jest tu zarazem ostatnim, ziemskim etapem uczestnictwa umierającego człowieka w tajemnicy Paschy samego Chrystusa.

2. Zbawczy wymiar namaszczenia (choroba upodobnieniem do krzyża Chrystusa).

Wierzący człowiek poprzez strukturę obrzędową i teksty odpowiednich modlitw jest zachęcany, aby swoje cierpienia połączył z cierpieniami Chrystusa, upodabniał się do Niego. Sakramentalne namaszczenie nadaje cierpieniom głęboki sens. W licznych tekstach obrzędu powraca analogia między cierpieniami i zmartwychwstaniem Chry­stusa a cierpieniami i nadzieją zmartwychwstania, która winna towa­rzyszyć każdej poważnej chorobie człowieka. Te dwie kwestie stanowią szczególne podkreślenie zbawczego wymiaru namaszczenia.

Cierpiący chrześcijanin łączy swój ból z cierpieniami Głowy Ciała Mistycznego. Zjednoczenie z Chrystusem jest dla chrześcijanina zarazem wezwaniem, aby włączył Chrystusa w swój sposób bycia, zgod­nie z doktryną św. Pawła: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20).

Drugi aspekt owego „upodobnienia” się do cierpień Chrystusa dotyczy wewnętrznej postawy chrześcijanina wobec faktu cier­pienia. Sakramentalne namaszczenie udziela łaski chrze­ścijańskiego przeżywania i akceptacji własnej choroby. Każdy cierpiący czło­nek Kościoła, o ile dobrowolnie podtrzymuje w sobie wewnętrzną łączność z Chrystusem, otrzymuje te łaski, które cierpią­cy i konający Chrystus wysłużył. Owa wspomniana akceptacja, ze względu na Chrystusa, wskazuje na moralną postawę chrześcijanina - potrzebę cierpień w duchu Chrystusowym.

Taka wizja nie ustawia człowieka w postawie biernej, cierpiętniczej, lecz domaga się pozytywnego uznania swego stanu fizycznego i podniesienia wła­snej choroby na poziom nadprzyrodzony, by zy­skać swój ostateczny, uświęcający wymiar.

Wrażliwość Jezusa na cierpienie drugiego człowieka zauwa­żamy jeszcze wyraźniej w chwili, gdy ból ogarnia Jego samego. Jakże wyraźne jest wówczas u Chrystusa to zupełne zapomnienie o sobie z równoczesnym otwarciem się na drugiego czło­wieka. Jedyną motywacją Jego śmierci jest to, że ofia­rował swe życie za nas i dla nas.

Wynika stąd chrześcijańskie zobowią­zanie, aby naśladować w tym Jezusa, aby zapomnieć o sobie, aby własne cierpienie skierować na ze­wnątrz. Takie przeorientowanie życia cierpiącego czło­wieka jest możliwe jedynie wówczas, gdy obraz zbawczych cierpień Chrystusa zostanie świadomie przyjęty przez wierzącego człowieka.

Liczne teksty obrzędu podpowiadają choremu, że jego zbawienie zostało wysłużone dobrowolnymi cierpie­niami Chrystusa. Chory człowiek, który swymi cierpieniami przemierza podobną drogę krzyżową, jak kiedyś Chrystus, jest również wezwany, aby pokonać etap cierpień i osiągnąć chwałę wieczną. „Upodobnienie” zatem cier­pień chrześcijanina do Męki Chrystusa znajduje w takim ujęciu wy­miar nadziei i wewnętrznego umocnienia. Oznacza to też takie przetworzenie osobistych cierpień, aby one stały się zadatkiem życia wiecznego.

3. Pneumatologiczny wymiar namaszczenia.

Sakrament ten udziela choremu łaski Ducha Świętego, która pomaga całemu człowiekowi do zbawienia, a mianowicie umacnia ufność w Bogu, uzbraja prze­ciw pokusom szatana i trwodze śmierci” (nr 6). Ten artykuł OUI w za­sadniczy sposób wyjaśnia rolę Ducha Świętego w sakramencie namaszcze­nia chorych. Pozwala też wyodrębnić następujące zadania:

  1. a) pomoc udzielana całemu człowiekowi;
  2. b) umocnienie ufności w Bogu w tak trudnym momencie, jakim jest choroba;
  3. c) umocnienie w pokonywaniu lęku przed śmiercią.

ad a) pomoc udzielana całemu człowiekowi

Nowe obrzędy kilkakrotnie przypominają, że łaska Ducha Świętego towarzyszy wierzącemu człowiekowi w czasie jego choroby. Konstytucja Apostolska Pawła VI stwierdza, że w sakramencie chorych istotną rolę pełni łaska Ducha Świętego (nr 11).

Chrystus w każdym sakramencie udziela człowiekowi pomocy swą zbawczą akcją, która ogarnia zarówno jego sferę duchową jak i cielesną. Wyrazem tej działalności jest działanie Ducha Świętego, który ma moc wzmocnienia w człowieku ufno­ści i wiary, dodania mu sił w walce z zagrożeniami w obliczu śmierci, przezwyciężenie pokus szatana, cierpliwe znoszenie dolegliwości itp.

Obrzęd przy­pomina tę pomoc szczególnie wyraźnie w formule sakramentalnej: „Poprzez to święte na­maszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspo­może ciebie łaską Ducha Świętego”.

W świetle nowej formuły sakra­mentalnej, Duch Święty ukazuje się jako wielki terapeuta wierzących, ponieważ On jest źródłem sił, które podtrzymują chorego w jego słabej kondycji. Namaszczenie olejem jest znakiem Bożej łaski, potrzebnej nie tyle do przywrócenia zdrowia fizycznego, ile raczej powrotu do stanu pierwotnej harmonii człowieka z Bogiem. Pierwszym owocem i skutkiem namasz­czenia chorych jest więc dar Ducha Świętego.

ad b) umocnienie ufności w Bogu w tak trudnym momencie, jakim jest choroba

Dar ten szczegółowo precyzuje modlitwa odmawiana po namaszczeniu za wiernego w podeszłym wieku, prosząca Boga, aby chory „umocniony pełnią Ducha Świętego trwał niezachwianie w wie­rze i nadziei, wszystkim dawał przykład cierpliwości i świadczył o mi­łości Bożej przez swoją pogodę”. Modlitwa ta podaje całą listę zadań do wypełnienia w obliczu choroby. Modlitwa wzywająca Ducha Świętego o umocnienie jest zarazem wyzna­niem wiary w skuteczną moc i pomoc Ducha Świętego w tym delikatnym momencie życia ludzkiego.

Obrzędy podkreślają także wdzięczną postawę chorego za tę pomoc. Podkreśla to modlitwa dziękczynna nad olejem: „Błogosławiony jesteś, Boże, Duchu Święty Pocieszycielu, za to, że nasze słabe ciała umacniasz nieustannie swoją mocą”.

ad c) umocnienie w pokonywaniu lęku przed śmiercią

Szczególną rolę Ducha Świętego w sakramencie chorych rozpozna­jemy w funkcji oleju. Olej chorych jest bowiem „nośnikiem” łask Ducha Świętego. Poprzez namaszczenie olejem chory może bezpośrednio dostrzec, jakby „dotknąć” wartości nadprzyrodzonych. W kultyczny sposób chory zostaje „duchowo namaszczony”.

Sam gest i obrzęd namaszczenia olejem jest żywą manifestacją obecności Ducha Świętego przy chorym człowieku. Gest ten przy­gotowany jest modlitwą nad olejem, w której szafarz w dziękczynny sposób przypomina umacniającą rolę Ducha Świętego.

Namaszczenie poprzedza także nakładanie rąk na głowę chorego. W liturgii rzymskiej najstarsze źródła biblijne, patrystyczne i liturgiczne zaświad­czają, że gest nakładania rąk oznaczał błogosławieństwo, opiekę, prze­baczenie i pomoc Ducha Świętego. Znak ten spełniany bywał zawsze w specyficznym, pneumatycznym kontekście.

Nowy rytuał nie podaje jakiejś zintegrowanej doktryny na temat Ducha Świętego, ale wyraźnie ukazuje Jego rolę w tym sakramencie. Przez swoją obecność pozwala zobaczyć i zrozumieć człowiekowi choremu jego sytuację egzystencjalną i umożliwia współpracę z łaskami otrzymywanymi w tym sakramencie. Celebracja sakramentu staje się żywym doświadczeniem spotkania chorego ze Zmartwychwstałym Chrystusem. Dziełem Ducha Świętego jest włączenie chorego w Misterium Paschalne Chrystusa. Owocem tego zjednoczenia staje się zbawienie, zwycięstwo nad chorobą w sensie fizycznym i duchowym.

Najważniejszą częścią każdego sakramentu jest epikleza, w której prosimy Ojca o posłanie Ducha Świętego, by przemienił rzecz czy osobę. Nowy KKK wyraźnie wskazuje na epiklezę tego sakramentu:

Celebracja namaszczenia chorych obejmuje przede wszystkim następujące elementy: <<kapłani Kościoła>> (Jk 5, 14) wkładają w milczeniu ręce na głowy chorych i modlą się nad chorymi w wierze Kościoła; jest to epikleza właściwa dla tego sakramentu” (nr 1519).

4. Pokutny wymiar sakramentu namaszczenia.

Święty Jakub mówiąc o namaszczeniu chorych olejem „w imię Pana”, poda­je że chory, jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5, 14-15). Istnieje więc problem wewnętrznego związku między grzechem a chorobą (choć nie chodzi tu o bezpośrednie następstwo osobistego grzechu w postaci choroby).

Grzech jest u podstaw cierpień zapowiedzianych już w pra­dziejach człowieka. I nie chodzi tu wcale o widzenie w chorobie skutków grzechu osobistego, indywidualnego.

Sam Chrystus nie uzna­wał przecież takiej bezpośredniej zależności między chorobą a grze­chem osobistym. Bóg nie chciał zbawić świata eliminując zło, lecz przekształcając zło w dobro. W odróżnieniu od uczniów chcą­cych poznać sens choroby, Chrystus okazuje raczej brak zainte­resowania jej pochodzeniem.

Interesu­je go raczej znaczenie, jakie choroba przyjmuje w planie Bożym, sposób jej wykorzystania. Nie jest ważne „dla­czego?”, ale raczej „po co?”. Choroba może być w określonych przypadkach skutkiem grzechu osobistego, lecz byłoby czymś nieprawdziwym generalizowanie zależ­ności między grzechem osobistym a chorobą. Nie można jednak zupełnie odrzucić ich wzajemnego powiązania.

Bardziej skomplikowanym problemem jest relacja między sakramentem namaszczenia, sakramentem cho­rych a grzechem osobistym człowieka. Rytuał, powołując się na dekret Soboru Trydenckiego stwierdza, że „jeżeli to potrzebne, namaszczenie odpuszcza grzechy i staje się dopełnieniem chrześci­jańskiej pokuty” (nr 6).

Sakramentalne namaszczenie nie przynosi jednak automatycznie odpuszczenia grzechu ciężkiego, grzechu indywidualnego, lecz jedy­nie dźwiga i wzmacnia chorego, usuwając duchową słabość, która po­wstaje w człowieku jako następstwo grzechu. Odpuszczenie grzechów poprzez sakramentalną spowiedź, nie usuwa przecież przeszłości człowieka. Przebaczenie przywraca utraconą ła­skę, lecz nie usuwa zmian w człowieku, jakie w przeszłości ten grzech w naturze ludzkiej spowodował. Przebaczenie nie jest synonimem za­pomnienia.

Obrzęd namaszczenia domaga się od chorego odbycia sakramentalnej spowiedzi przed liturgią namaszczenia lub na jej początku. Zwyczajnie, namaszczenie ani nie zastępuje sakramentu pokuty, ani też nie jest jego liturgiczną namiastką. Stanowi jedynie alternatywę w wypad­ku, gdy normalne korzystanie z sakramentalnej spowiedzi nie jest już dla człowieka ciężko chorego możliwe.

5. Eschatyczny wymiar namaszczenia.

Aktualny rytuał podaje osobno zwykły obrzęd namaszczenia chorych oraz w części zarezerwowa­nej duszpasterstwu umierających, obrzęd udzielania namaszczenia w bliskim niebezpieczeństwie śmierci. Bardzo charakterystyczna jest tutaj norma, która głosi, że gdy niebezpieczeństwo śmierci jest bliskie i nie ma czasu, aby udzielić wszystkich sakramentów w obrzędzie połączonym „wówczas najpierw umożliwia się choremu odbycie sakramentalnej spowiedzi, w koniecznym wypadku ogólnej, a następnie udziela się mu Wiatyku, do przyjęcia którego w niebezpieczeństwie śmierci każdy wierny jest obowiązany. Dopiero potem, jeśli czas pozwala, należy udzielić świętego namaszczenia” (nr 30).

Mamy tu wyraźnie zaznaczoną oryginalność i samoistność sakramentu chorych, który przy normalnej administracji domaga się świadome­go podmiotu i zasadniczo powinien być udzielony w atmosferze dia­logu. Według powyższej normy sakrament chorych nie pełni żadnych uzupełniających ani dopełniających funkcji wobec sakramentu pokuty, ani też nie jest sakramentem przygotowującym na śmierć.

Warta podkreślenia jest ogólna struktura tekstów zwykłego obrzędu namaszczenia chorych. Treści modlitw i czytań nie mówią o zagrożeniu śmierci, lecz o sytuacji poważnie chorego. Przepełnione są treściami wskazującymi na pomoc i obecność Bożą okazywaną ciężko choremu. Przejawem takiej nadprzyrodzo­nej pomocy jest modlitewne wezwanie o umocnienie chorego, podźwignięcie go i podtrzymanie w chorobie, prośba o przywrócenie pełnego zdrowia itd. Obrzędy uwzględniają także człowieka umierającego, ale posługa sakramentalna mu świadczona, nie wcho­dzi w zakres zwykłego obrzędu.

6. Eklezjalny wymiar namaszczenia.

Jedno z najtrudniejszych doświadczeń w życiu człowieka, jakim jest choroba, nie przeżywa chrześcijanin w samotności. Towarzyszy mu w tym zarówno Chrystus, jak też Kościół. Pomoc Kościoła uobec­niona jest głównie poprzez jego sakramentalną posługę. Każdy sa­krament jest żywą obecnością Chrystusa, przybliżoną człowiekowi poprzez działalność Kościoła. A chory człowiek ma prawo liczyć na szczególną pomoc, solidar­ność i obecność Kościoła.

Wyraża się to najpierw w celebracji, a ta już ze swej natury jest zjawiskiem wspólnotowym. Wy­miar eklezjalny tej sakramentalnej posługi Kościoła wobec chorego widoczny jest w wieloraki sposób: przez wspólnotową formę samej celebracji, przez liczny modlitewny udział wiernych przy łożu chorego, przez liczne teksty euchologiczne i biblijne, które przypominają odpowiedzialność wspólnoty wie­rzących za chorego człowieka.

Teologiczną motywację troski Kościoła o chorych określa już pierwszy z arty­kułów, który w oparciu o tekst listu św. Pawła (1 Kor 12, 26) poucza, że w „Mistycznym Ciele Chrystusa, jakim jest Kościół, jeśli jeden członek cierpi, współcierpią z nim wszystkie członki” (nr 32). Ponadto, zgodnie z KK 11, „przez święte namaszczenie chorych i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił”.

Nowością obrzędową jest udział kilku kapłanów przy udzielaniu sakramentu chorych. Mogą oni rozdzielić między siebie poszczególne części ob­rzędu oraz oddzielnie wkładać ręce na chorego. Ta wspólno­towa celebra jest wyrazem obecności Kościoła w trud­nych chwilach życia chorego człowieka. Znak nakładania rąk przez kapłanów, spełniany w milczeniu, w widzialny sposób świadczy o wspólnocie wierzących, członków tego samego Kościoła.

Jeszcze wyraźniej solidarność ta zaznacza się w ob­rzędzie namaszczenia chorych w wielkim zgromadzeniu wiernych, udzielanym zarówno w czasie, jak i poza Mszą świętą. Każdy sakra­ment udzielany wiernym jest aktem całego Kościoła. Ta fundamen­talna doktryna, oznacza jednak nie tylko samą akcję sakramentalną świadczoną przez Kościół choremu człowiekowi, lecz także obecność przy chorym wspólnoty wierzącej, czyli Ko­ścioła. Wspólnota ta, swą wiarą, modlitwą, obecno­ścią uczestniczy w dramacie chorego członka tego Kościoła. Celebracja liturgiczna jest bowiem zawsze wyjątkową formą „bycia razem”.

Momentem szczególnie delikatnym w życiu człowieka są jego ostatnie chwile. Znakiem liturgicznej asystencji Kościoła świadczonej przez wieki umierającemu był zawsze Wiatyk. Jego przyjmowanie nie było nigdy obarczone normami postnymi. Znak pokoju, przekazywany choremu przez kapłana i obecnych, plastycznie obrazuje pełną solidarność Kościoła z Jego cierpiącym członkiem.

7. Namaszczenie chorych sakramentem wiary.

Nie sama choroba zbawia, lecz wiara w Chrystusa. Choroba jest momentem szczególnie sprzy­jającym indywidualnej konfrontacji wierzącego z rzeczywistością wiary. Tekst listu św. Jakuba wyraźnie podkreśla rolę „modlitwy wiary”: „a modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie”. Obok namaszczenia olejem, owa „modlitwa wiary” stanowi ważny element obrzędu. Czym ona jest?

W nowej strukturze rytowej, wszystkie modlitwy nabierają więc szcze­gólnego znaczenia. Dotyczy to zarówno formuł wymawianych przez kapłana, jak i też modlitw obecnej przy chorym wspólnoty. Charakterystyczne są tutaj teksty modlitwy błogosławienia oleju (nr 197, 198), czy też modlitw dziękczynnych nad olejem, gdzie kolejno spotykamy termi­ny mówiące o modlitwie „pełnej wiary”, „płynącej z wiary”, czy też o „namaszczeniu świętym olejem przyjmowanym z wiarą” (nr 98).

Sakrament chorych składa się z modlitw i symbolicz­nej akcji namaszczenia. Choć nie mamy biblijnych dowodów na to, że Chrystus sam ustanowił taki rodzaj sakramentalnej czynno­ści przy chorym, to można przypuszczać na podstawie innych przekazów biblijnych, że te dwa podstawowe elementy (modlitwa i namaszczenie) mają swe uzasadnienie w zachowaniu się Chrystu­sa. Chrystus działa właściwie w stałym klimacie i tradycji częstej, długiej i głębokiej modlitwy.

Modlitwa nad chorym i za chorego stanowi przecież główny element sakramentalnej czyn­ności przy chorym. Dotychczasowy raczej rytualizm w posłudze sakramentalnej ustępuje miejsca nowym wymaganiom pastoralnym. Sama struktura rytowa podkreśla obecnie konieczność wzajemnego oddziaływania sakramentu i życia.

Obrzęd dystansuje się od podejrzenia o magizm sakramentalny a eks­ponuje za to nową postawę - konieczność współpracy z otrzymanym sakramentalnym namaszczeniem. Postawa taka jest echem współcze­snej sakramentologii, która głosi, że wiara nie tylko wzmacnia, ale także właściwie wyraża sam sa­krament.

W namaszcze­niu, które łączy się z modlitwą płynącą z wiary, wyra­ża się wiara. Przede wszystkim powinien ją wzbudzić ten, kto udziela sakramentu i ten, kto go przyjmuje. Chorego zbawi jego własna wiara i wiara Kościoła, który wpatruje się w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, skąd sakrament czerpie swoją skuteczność i równocześnie dostrzega przyszłe królestwo, którego zadatek otrzymuje w sakramentach (nr 7). Wspomniana tutaj wiara i modlitwa Kościoła oraz wiernego, widoczna jest szczególnie w litanii za chorego. Towarzyszy ona bezpośrednio sakramentalnemu namaszczeniu, które modlitewnie wyraża sens posługi Kościoła wobec chorego człowieka (nr 96).

8. Namaszczenie - sakrament fizycznego podźwignięcia i zwycięstwa nad chorobą.

Wielu teologów podkreśla także wpływ sakramentu na fizyczne podźwignięcie chorego ze stanu jego słabości. Także teksty obrzędu wzmiankują również ewentualne fizyczne skutki sakramentalnego namaszczenia. Przeważają jednakże wyrażenia zaznaczające integral­ność człowieka i oddziaływanie sakramentu na całego człowieka. Sakramentalne namasz­czenie chce go uwolnić od wszystkich zagrożeń dotyczących ciała i duszy. Liturgiczna akcja zamierza przynieść choremu podźwignięcie, wyzdrowienie, zbawie­nie, ratunek, życie.

W aktualnych obrzędach wizja człowieka, jego przeznaczenie, sens cierpienia, nawet sama śmierć, ukazane są w sposób pełniejszy. Świadczy o tym nie tylko formuła sakramentalna, lecz także cały kli­mat obrzędów, teksty, któ­re mówią o całym człowieku, o potrzebie uzdrowienia jego ducha, duszy i ciała. Chrystus zaś nie jawi się w obrzędach jako cudotwórca, który chce uzdrowić ciało chorego, lecz jest On przede wszystkim Zbawicielem i Odkupicie­lem, który poprzez sakramentalne namaszczenie udziela potrzebnych w chorobie łask, aby przezwyciężyć duchowe trudności, jakie niesie ze sobą każda poważna choroba.

Przyjęcie sakramentalnego namaszcze­nia przez chorego napełnia go nową motywacją i odwagą w walce z chorobą i może go również lepiej usposobić do współpracy ze służbą zdrowia. To zaufanie do lekarza i siła psychiczna chorego, oparte dodatkowo na motywacji religijnej, wzmacniają chorego i ułatwiają lub przyspieszają czasem fizyczne uzdrowienie.

Nadzieja wyzdrowienia fizycznego i zwycięstwa nad chorobą jest bez wątpienia zakorzeniona u postaw motywacji przyj­mowania przez wielu ludzi sakramentu chorych. Nawet wiedząc o tym, że wyzdrowienie fizyczne stanowi jedynie drugorzędny skutek działania sakramentu, istnieje u wielu wiernych przekonanie o jego bezpośredniej przydatności, także w sensie jego pomocy medycznej.

Jednak sakramentalne namaszczenie chorych nie zostało ustanowione głów­nie po to, aby odzyskać zdrowie fizyczne. Jest to sakrament ułatwiający zdolność przeżywania choroby w duchu Chrystusowym poprzez dary łaski, jakie przynoszą obrzędy sakramentalne. Sakrament ten powinien prowadzić do zwycięstwa nad chorobą, która zawsze jest przecież osłabieniem całego człowieka. Choroba jest szczególną okazją do uznania kru­chości własnej egzystencji i zauważenia granic swoich fizycznych możliwości. Poprzez łaskę sakramentalną można przeżywać cho­robę w zupełnie innym wymiarze, mianowicie zbawczym.

Łaska na­maszczenia pozwala znowu odnaleźć w sobie harmonię, a słabości fizyczne organizmu można przeżywać poprzez ich akceptację i właściwe zrozumienie właśnie w duchu zwycięzcy – Chrystusa. To pozytywne spojrzenie na choro­bę dodaje sił do walki z nią, dostarcza dodatkowej motywacji do sta­rań o odzyskanie własnego zdrowia. Zatem łaska sakramentalna, otrzymana poprzez namaszczenie chorego, prowadzi zarówno do uzdrowienia duszy jak i ciała. Zgodne jest to również z biblijnym rozumieniem pojęcia „podźwignięcie”.

Sakramentalne namaszczenie chorych nie jest sakramentem uzdra­wiania, lecz sakramentem zbawiania. Trafne wydaje się okre­ślenie zadań tego sakramentu jako „służby w dźwiganiu” całej osoby ludzkiej. Poprzez sakramentalne namasz­czenie ułatwia choremu człowiekowi spotkanie z Chrystusem, uka­zuje najgłębszy sens cierpienia, choroby, śmierci, a nawet wyzdro­wienia.

W takiej perspektywie nie szuka się odpowiedzi na sens cierpienia i choroby w kluczu moralnym, lecz zdecydowanie w ujęciu teologicznym. W ręku Boga są ostateczne tajemnice cierpienia. Rów­nież tajemnica Krzyża Chrystusowego. Cierpiący, chory człowiek nie zajmuje się pytaniami o moralne przyczyny własnego cierpie­nia, ile raczej o egzystencjalno - religijną postawę wobec niej.